E.Diuka przedziwna podroz

   
 
   

trzeci dzien

 
 

Nie, Diuk" - powiedzialem do mojego bokserka, "nie, to nie jest zadna architektura, szukaj dalej, szukaj!" 

Prawdopodobnie przeszkadzala pogoda, deszcz zatarl wszystkie slady. 

"Alez nie, Diuk, to tez nie jest architektura. Spróbuj w tym kierunku, tam gdzie sie konczy budowanie." 

Diuk polecial na przód. 

Ranek byl dosc chlodny, mzyl kapusniaczek. Z daleka widzialem jak Diuk ciagnal cos z obloku nostalgii. 

Zaaportowal mi to ale musialem go znowu rozczarowac. "Tobie sie to podoba? To dzisiaj nie ma juz sensu. Chodz idziemy dalej, zaniesiemy to co znalazles do schronu przeciwlotniczego." 

Niedaleko od bramy wejsciowej do miasta spotkalismy II. 

"Kto Ty jestes? Jak sie nazywasz?" - spytalem sie. 

"Po pierwsze jestem Architektura, a po drugie nie zawieram znajomosci na ulicy" - odpowiedzialo II. 

Duke i ja milczelismy zirytowani, a w miedzyczasie II sie pozegnalo, formalnie ale uprzejmie. 

Diuk i ja poszlismy dalej. 

Po pewnym czasie Diuk sie odezwal: "Ciekawy facet, nie?" 

Niebo sie rozjasnilo, przestalo padac. 

Tak powstal ten obrazek. 

 

   

  

Please send your comments to Julian S. Bielicki. This document was updated 07.12.97.
All rights reserved by Julian S. Bielicki