pencil.gif (39899 Byte)

Chaim Piast




Top Secret Messages

Msg 29 August 1998 Azymutek founds a pencil

© All rights reserved by Azymutek


Lezal sobie na wystawie olowek. Ladny byl. Na glowie mial piekna korone.
Zawsze swiecila kiedy slonce w nia uderzalo. Olowek dumny byl ze swojej
korony. Jego wlasne imie tez jemu podobalo sie. Tecza!. Wiedzial, ze nie byl
byle czym. Wiec spokojnie i z duma przygladal sie przechodzacym kolo
wystawy postaciom. Nie jedna z tych postaci stawala na chwile. Spojrzala na
niego i szla dalej. Ludzie - nazywaly sie te postacie. Z opowiadan olowek
slyszal, ze on kiedys bedzie sprzedany do jednej z takich postaci i bedzie
ich wlasnoscia. On mial oczywiscie ukryta nadzieje, ze to bedzie ktos kto
zna sie na olowkach. A szczegolnie na nim. On byl za wrazliwy i za drogi
zeby nalezec do byle kogo. I tak myslac poczul nagle, ze go podniesli.
Otworzyl oczka swoje. Rozejrzal sie dookolo i zobaczyl ja. Swoja panie. Ona
trzymajac go delikatnie w swoich palcach usmiechala sie do niego. On tez
usmiechnal sie do niej. Piekna byla ta pani. Elegancko ubrana. Nagle ciemno
jemu zrobilo sie w oczach. Ale jakos mieko. Troche pzyzwyczail sie do
ciemnosci i zobaczyl, ze lezy obok jakiegos piora. Troche byl nie
zadowolony z tego. Piora i olowki nie lubialy sie na ogol. Oni jeden
drugiemu jak to sie mowi chleb zabierali. Ciagle chcieli udowodnic sobie,
ze jedno jest lepsze od drugiego. No nic. Co mogl zrobic?.Taki los. Kolo
piora trzeba lezec. Minelo troche czasu i jasniej sie zrobilo. Nie zdarzyl
przyzwyczaic sie do swiatla i nagle poczul, ze uderzyl nosem w papier. Nie
przyzwyczajony byl jeszcze do pisania. Ale jakos mu poszlo. Pisal co ma
kupic. Liczyl. Czasami nawet jakies wiadomosci zostawial. Podobala sie jemu
jego praca. A szczegolnie podobaly sie jemu palce wlascicielki jego.
Sliczne. Pachnace. Delikatne.
Za czesto olowek nie pracowal. Pioro bylo czesciej w pracy. Dobre jednak
bylo to co bylo. Zapoznal sie z innymi olowkami w tym miejscu gdzie najczesciej
lezal i nawet zakochal sie w jednym z nich. Ale niestety po jakims czasie
ten drugi olowek nie wrocil na swoje miejsce. A on dalej musial pracowac.
Pewnego dnia olowek poczul nagle, ze palce jego pani drzaly trzymajac jego.

Nie zwyczajne to bylo. Nie podobne do jego pani. Cos stalo sie! pomyslal
olowek. Zaczal czytac co sam pisze. Nieprzyjemna wiadomosc to byla. Ktos
zmarl. Tylko nie wiedzial kto. Nagle zamiast trafic na swoje miejsce upadl
w snieg. Zimno jemu zrobilo sie. Nie minela chwila i jakis tym razem pan
podniosl go. Niezadowolony byl olowek swoim nowym panem. Pocichu sobie
pomyslal: Spadlem kilka stopni nizej w oczach innych olowkow!!!. Jak ja
teraz im na oczy pokaze sie???!!! No nic. Co mogl zrobic???. Powedrowal do
kieszeni swojego nowego wlasciciela i czeka co dalej bedzie. A ten nowy pan
przyszedl do domu. Rozebral sie. Zapalil sobie fajke i patrzac na olowek
zaczal nagle jego glowka w stol uderzac. Olowek zdenerwowal sie. Mozna
powiedziec, ze nawet oburzyl sie. Mowi do swojego pana. A wez swoja glowa w
stol uderz kilka razy. To wtedy poczujesz jak to milo!!!. A pan nie slucha
olowka. Dalej w stol nim uderza. Nagle przestal bic olowka w glowe.
Wyciagnal jakis papier ze stojacej obok stolu szuflady i zaczal pisac.
Olowkowi glowa jeszcze bolala. Wiec nie wiedzial dokladnie co pan nim robi.
Ale powoli przestala bolec glowa a przyszlo zaciekawienie??!. A tu nagle
niespodzianka. Okazalo sie, ze jego nowy pan byl jakims madrym poeta i
pozwolil olowkowi swoje glebokie mysli na papier przelewac. A jakiez to
byly mysli?!!!. Olowek juz zupelnie zapomnial o swoim bolu glowy. Tylko
koncentrowal sie nad tym zeby nadazac za myslami swojego pana. Wybaczyl
jemu nawet, ze i rece jego niezadbane i ze wyglad niezbyt przyzwoity.
Czytal mysli swego pana przelewajac je na papier. Nie wiedzial, ze Swiat
jest o wiele ciekawszy niz nawet on olowek sobie mogl wyobrazic. Zaczal
uczyc sie i nowych slow i rymowac i nawet o milosci co nieco sie
dowiedzial. To znaczy on wiedzial cos o milosci. Sam przeciez byl kiedys
zakochany w swoje sasiadce jak lezal w piorniku u swojej poprzedniej
wlascicielki. Tylko nie wiedzial, ze o milosci w taki sposob mozna wyrazic
sie. Mysli pana byly niezbyt skomplikowane. Ale jaka jednak glebie
mialy!!!. Olowkowi serce walilo. Oj jak dobrze trafilem!!! Myslal sobie.
Troche jednak zrobilo sie jemu przykro, ze tak na samym poczatku na swojego
pana oburzyl sie. Ale powoli przeszla przykra mysl i olowek tylko z
niecierpliwoscia czekal na nowe mysli swojego pana. I tak mijaly dni i
noce. Pan od czasu do czasu walil glowka olowka w stol. Ale olowek nawet
tego juz prawie nie zauwazal. Bo wiedzial, ze pozniej bardzo ciekawa praca
jego czekala. Nie zwykla praca. Po jakims czasie olowek nagle powedrowal do
jakies szuflady i ciemno i cicho wokol niego zrobilo sie. Myslal, ze juz
koniec z nim. Ze jego pan juz o nim zapomnial. Moze obrazil sie na
niego???. Przykro olowkowi zrobilo sie. I tak minely tygodnie i miesiace.
Nagle szuflada otworzyla sie. Promyki sloneczne oslepily olowka. Przymrozyl
swoje oczka zeby przyzwyczaic sie do swiatla. I zniknal nagle w kieszeni
swego pana. I znow ciemno zrobilo sie. Ale nic. Czekal co dalej bedzie.
Czul, ze idzie gdzies ze swoim panem. Kolysze sie w kieszeni. Nagle pan
wyciagnal jego i olowek zobaczyl, ze oni sa otoczeni ogromna iloscia ludzi.
Jeden czlowiek przez drugiego przepychaja sie zeby zblizyc sie do jego
pana. Cos mowili. Tylko niestety olowek nie wiedzial co. Przeciez to ludzka
mowa. Nie olowkowa. Olowek tylko rozumial to co sam napisal. Domyslil sie
jednak, ze to dzieki jego panu tyle ludzi zebralo sie. Widocznie chwalili
jego pana. Kazdy podsuwal jakies papierki. A pan pisal olowkiem ciagle te
same slowa. To on pisze swoje imie i nazwisko!!! domyslil sie olowek.
Nareszcie dowiedzial sie jak jego pan nazywal sie. Spodobalo sie olowkowi i
imie i nazwisko. Olowek wszystko robil zeby pomoc swemu panu. Pisal tak
szybko jak mogl. Dumny zrobil sie. Az sie spocil z wrazenia i radosci.
Nagle pan podal jego jakies pani. Ta pani widocznie chciala cos od siebie
dodac. I w calym tym zamecie biedny olowek wysliznal sie z reki pana swego
i upadl na podloge. Jedynie co olowek pamietal, ze glowa jego pana zderzyla
sie z glowa pani. I, ze oni zaczeli cos do siebie mowic. A olowek niestety
zaczal byc kopany przez tlum. Pana swego szukal oczami. Ale niestety. Nie
mogl juz znalezc. Po jakims czasie cicho zrobilo sie. Wszyscy rozeszli sie.
I olowek sam zostal. Czekal co dalej bedzie. Zaczal tesknic za swoim panem.
Ale niestety na prozno. Nagle poczul jak jakies kly wbily sie w niego i
poniosly gdzies. Patrzy. A to jakis pies jego w swoim bezczelnym pysku
trzyma. Nagle szczeki psa puscily i olowek trafil w rece jakies pani. Ta
pani w jednej rece trzymala wiadro a druga chwycila olowek i patrzyla na
niego. No i czego sie gapisz.!!!. mowil olowek wsciekle do niej. A pani
najpierw zamachnela sie. Tak jakby chciala jego do wiadra wrzucic.
Powstrzymala sie jednak i wsadzila do swojej kieszeni. No i znow ciemno i
nie wiadomo dokad podrozowal. Jak zrobilo sie znowu jasno to olowek
zobaczyl blada postac. Kiedy pani zblizyla jego do tej nowej postaci to on zobaczyl,
ze to byl chlopak. Chlopak usmiechnal sie na widok olowka i wyciagnal po
niego reke. Kiedy olowek przeszedl w rece chlopaka poczul, ze rece chlopaka
drza. I mokre byly. Czyzby on mnie bal sie? pomyslal olowek. On przeciez
nie mogl wiedziec, ze chlopak byl chory. Ze mial goraczke. Troche olowkowi
nieswojo zrobilo sie.
Bal sie, ze chlopak nagle rzuci nim w kat. A co gorsza tez
zacznie walic nim o cos. Ale chlopak trzymal jego blisko swoich oczy tak
dlugo, ze mogli dobrze przyjrzec sie sobie. Ciekawe! Czy on tez nalezy do
tych madrych stworzen! pomyslal olowek. Mial cicha nadzieje, ze tak.
Niestety olowka czekala ciezka i mozolna praca. Chlopak byl za mlody zeby
jeszcze poprawnie pisac. Wiec olowek musial byc cierpliwym i przyzwyczaic
sie do zupelnie innego tempa. Nudna byla praca. Ale co on mogl zrobic.
Ziewal ciagle, piszac takie proste slowa jak mama, tata, kot, pies. Biedny
oloweczek zaczal tesknic za starym panem. Nawet i uderzenia w glowke mnie
by nie przeszkadzaly! myslal sobie. Z czasem jednak przyzwyczail sie do
nowej sytuacji i pogodzil sie ze swoim losem. Jedno co zaczelo jego martwic
troche to, ze jemu ciagle nos lamal sie i musial sobie nowy przyprawiac. A
to powodowalo, ze on coraz mniejszy robil sie. Jeszcze troche i do mojej
korony nosem dojde! pomyslal sobie nie raz. A kochal swoja korone. Jedyna
korzyscia z tego wszystkiego bylo to, ze mogl swojej koronie blizej
przyjrzec sie. Nacieszyc sie nia nie mogl. Biedny nie pomyslal o tym, ze im
blizej swojej korony zblizal sie tym blizej tez i swojej smierci zblizal
sie. Pewnego dnia poczul, ze znowu odpadl jemu nos. Zaczal czekac na nowy.
A tutaj nagle chlopak spojrzal na niego troche litosnym wzrokiem. Tak
przynajmniej olowkowi wydalo sie. No i rzucil biednego olowka do obok
stojacego kosza. Olowek lezac w koszu zauwazyl czubkiem swego zlamanego
nosa, ze chlopak wyciagnal reke po inny olowek. Zupelnie nowy. Nie taki
ladny jak on ale za to dlugi. I tak olowek patrzyl zazdrosnym okiem na
swojego konkurenta. Opuscil oczy z rezygnacja i czekal na swoj dalszy los.
Nie wiedzial, ze ostatni dzien jest w tym domu. Nad ranem poczul, ze kosz
kolysze sie. Olowek ucieszyl sie, ze nareszcie cos dzieje sie. Nagle
polecial w jakas przepasc. Jak jego oczy przyzwyczaily sie do polmroku
zobaczyl, ze jest przyklejony do obok lezacego szkieletu zlotej rybki. Po
glowce ja poznal. Pamietal, ze podobna rybka plywala w malej wazie u jego
pierwszego gospodarza. Tej pani, ktora miala piekne pachnace palce.
Dobrze pamietal olowek ta chwile. Nie do zapomnienia sa pierwsze spotkania
z kims. A teraz lezal sobie na dnie jakies cuchnacej dziury i nie mogl
nawet nikomu pochwalic sie, ze kiedys on byl i bogaty i madry i nawet
piekny. Probowal to opowiedziec przyklejonej do niego rybce. Ale ona
patrzyla na niego obojetnym wzrokiem. Pograzona byla myslami w swoja wlasna
historie. Nagle olowek poczul jak wszystko zaczelo trzasc sie w przepasci i
ruszylo z miejsca. Po jakims czasie znow stanelo i olowek polecial w
jeszcze wieksza przepasc. Nie wiedzial, ze to juz jego ostatnia przepasc i
wlasciwie ostatni przystanek. Nie minela chwila i olowek obrocil sie w
proch. Tylko jego korona walczyla troche dluzej z plomieniami. W koncu i
ona poddala sie.

Please send your comments to Chaim Piast.